ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ:
Po przybyciu Blink do Szkoły, była dość zdzwiona. Stała dokładnie przed wejściem frontowym. Wszystko… Wszystko było zniszczone! Szyby w oknach powybijane, skały, fundamenty rozkruszone, porozrzucane po całym obszarze. Praktycznie, górna część posiadłości została całkowicie wyniszczona. Nic prawie z niej nie zostało. Na jej szczęście, dziewczyna znalazła wejście do podziemi, gdzie znajdowały się takie pomieszczenia jak: Danger Room, Hangar, Cerebro. Niestety, ale gabinet prof. McCoy’a został wyniesiony w powietrze.
- Wszędzie ślady Sentineli. – pomyślała.
Prawdą było to, co powiedziała. Każda ściana oznakowana
graffity typu: „FREE MUTANTS”, etc. Przecież właśnie w tej salce musieli
trzymać „wybryki natury”, ale po co? Różowo-włosa cały czas zadawała sobie
nurtujące ją pytania. Nie wiedziała, co ma robić. Nie słyszała ani pisku myszy.
Była zdruzgotana, gdy usłyszała cichy głos mówiący: „Poświęcę się! Dla całej
drużyny”.
Głos dochodził od Cerebro. Kiedyś była tam maszyna do
namierzania mutantów. Używana przez telepatów, najczęściej Emmę, Cuckoos oraz
Xavier’a. Wtedy… nie było wiadome nic, co może znajdować się w środku.
Clarice znajdowała się już w środku pomieszczenia.
Przestraszyła się. Ciągle obracała głową w różne strony. Nie mogła poznać tego
miejsce. To wszystko było inne. Zabudowane, zabite deskami. W tym miejscu
znajdowało się dużo stolików, czy też stołów operacyjnych. Leżały tam ciała.
Tak, ciała mutantów. Dziewczyna przeraziła się. Podeszła bliżej, pomimo obawy,
wiedziała, że musimy to sprawdzić. Blink mijając, rozpoznawała ich. Pierwszą
osobą, która tam spoczywała była Jean Grey, a raczej resztki jej ciała… Obok
niej leżał… Cyclops, trudno opisać w jakim był stanie. Minęła kilka łóżek, a
tam… Bobby… Przestraszyła się. Widziała, że jeszcze żyje, że zaraz będzie brany
do sekcji, na badania. Nie wiedziała co robić… Kiedy wpadła na pomysł, żeby
zabrać stąd Bobby’ego, usłyszała głosy w tle.
- Teraz czas na lodową kopułę tego chłopaka.
- No tak, no tak. A jak z tą diamentową?
- Uciekła. To znaczy – nie została schwytana.
- A dziewczyna, która przenika przez ściany?
- Nie schwytana również…
Dziewczyna szybko złapała półprzytomnego chłopaka, ale akcję
przerwał jej Sentinel, który aktywował. Zdeterminowana, Szybko otworzyła portal
i przeniosła się z chłopakiem jak najdalej od X-Mansion, a raczej od kolejnego
ośrodka badań dla mutantów. Na jej nie fart – trafiła ponownie na
śmiercionośnie maszyny. Trzymając Iceman’a na plecach – otworzyła ponownie
portal – tym razem do kryjówki – następnie wrzuciła go tam, a ona uciekła w
inne miejsce, by odwrócić ich uwagę.
Wszyscy w kryjówce poszli spać, a raczej leżeli po prostu w
łóżkach, do czas, gdy nagle z sufity otworzył się portal, z którego wyleciał
Bobby. Rogue nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła. Podbiegła do niego, ale to
nie był ten sam Iceman, które znała. Zmienił się… Ale co w nim się zmieniło?
Czy mi się zdaje, czy się trochę poprawiłeś z formą? :D Takie odniosłam wrażenie.
OdpowiedzUsuńMoją uwagę przykuły dość dobre opisy. Tak trzymaj. Myślę także, że nie należy rozwijać poszczególnych wątków ani skracać. To, że wolałabym dłuższy rozdział, to już akurat obejmuje dodanie dalszych wątków, za czym również idzie więcej pracy... Nie zamęczam Cię wobec tego i cierpliwie poczekam na kolejny.
Z pozdrowieniami, Haniaq! ;)